Dziś zrobiłem krok w przyszłość. Pytanie tylko czy to słuszny krok??
Jeszcze rok, dwa lata temu był bym najszczęśliwszą osobą na świecie, gdyby miał okazję zrobić ten milowy krok. Dziś jest trochę inaczej. Po etapie zwątpienia w siebie i to co robię, niechęci do pracy i wyczerpania doszedłem do wniosku, że chyba już czas na zmiany. Ale nie takie zmiany miałem na myśli. Życie jednak potrafi zaskakiwać.
Od początku
Kilka tygodni temu zwątpiłem w swoją prace. Nie, że jej nie lubię, czy stałem się mniej produktywną jednostką. Po prostu obudziłem się rano i zadałem sobie pytanie : "Czy ty, nadal chcesz to robic stary??". Odpowiedź była szybsza niż się spodziewałem. Wszystkie szare komórki się skumulowały i jednogłośnie stwierdziły NIE!!!! Dość przejmowania się pierdołami, zmienności szefa, jego humorami; ludźmi dookoła, którzy wywierają presję, próbując uświadomić Ci, ze maja racje, bo to oni zajmują wyższą pozycję w hierarchii firmy choc nie są twoimi bezpośrednimi przełożonymi. Z tym przeświadczeniem udałem się do siedziby mojej firmy. Oczywiście z myślą o złożeniu wypowiedzenia. Moja bezpośrednia przełożona miała tego dnia wyborny humor, az mnie to zszokowało. Ostatnimi czasy wygladala bowiem jakby ją potraktowano paralizatorem. Ciągle wkurzona, smutna i załamana. Oczywiście powodem po części były obroty etc. jednak główną przyczyną był... uwaga... brak słońca!!! Ona po prostu jak nie ma słońca traci werwe do pracy, ba... do jakiejkolwiek egzystencji!! Tego dnia, w którym postanowiłem pozegnac firmowe progi, słońce zaświeciło!! Dosłownie i w przenośni. Na niebie ani jednej chmury, na Patrycji twarzy wielki uśmiech ukazujący jej nieskazitelnie białe zęby. Oczywiście nie mogłem nie byc sobą, wiec oświadczyłem, ze ostatnio myślałem o wyprowadzce i porzuceniu pracy. Jej odpowiedz była krótka: "słońce nareszcie wyszło daj spokój". O.... nie ma to jak szybkie potraktowanie tematu.
Następnego dnia otrzymałem maila od mojego duńskiego szefa:
"Hi Michal
It’s so nice to be back in “the seat” regarding Visual Merchandising and I’m currently trying to find out the level of the Visual Merchandising on the different regions.
I have looked at the attached pictures and must admit by heart – that the jobs you’re doing within Visual Merchandising are FANTASTIC.
The levels you are setting are the goal we would like to reach on the other markets… keep up the good spirit
Best Regards
Lars"
Rzeczywiście słońce wyszło!!! I to jak zaświeciło... Podbudowany jego opinią oraz stwierdzając, ze są ludzie, którzy szanują Twoją pracę postanowiłem "moze to jeszcze nie czas??" Szare komórki znów się skumulowały, burza mózgów nastąpiła i po chwili dostarczyła odpowiedz "jo".
Mój duński szef postanowił osobiście przylecieć do Polski pogratulować pracy i porozmawiać o niej face to face. Zachwalał, gratulował, wynosił na piedestał!!! Na koncu powiedział o propozycji jaka moze mnie zainteresować. Praca w Danii. W głównej siedzibie firmy. Tuz przy nim, jako trener!!! WHAT?? Pomyślałem. No dwa lata temu, rok bym się zachwycał, od razu pakował i leciał... ale teraz?? W momencie jak się waham nad rezygnacją z pracy?? To ci los sobie zadarł ze mnie...
Lars poprosił o przesłanie aplikacji. Zastanawiałem się tydzień. Praca (po kilku latach) okazała się drugoplanową rolą mego zycia. Miłość- uczucie, które odgrywa wiodącą role nie pozwalała mi podjąć odpowiedniej decyzji.
czwartek, 18 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
nie zastanawiaj się,
jedź!
jej, to w końcu co zrobiłeś??
Prześlij komentarz