Tak jak rok temu także i te święta chciałem spędzić poza domem. Gdzieś daleko. Tym razem jeszcze bardziej chciałem odpocząć. Po odejściu z pracy popadłem w lekką nostalgię. Nic mi się nie udawało, nic mi się nie chciało. Marazm postanowiłem okiełznać właśnie wyjazdem. Długo się nie zastanawialiśmy gdzie wyjechać. Rok temu była to Ameryka Południowa, więc w tym roku przyszedł czas na drugą półkulę. Azja. Musiała to być wyspa, a że Malediwy stały się lekko przy drogie po odejściu z pracy, wybór padł na Sri Lankę. 9-dniowy wyjazd miał w sam raz pomóc odreagować po zakończonej współpracy. Nie myliłem się, no może co do ilości dni- lekko za krótko- cały pobyt spędziliśmy na zwiedzaniu, więc na byczenie się na plazy mieliśmy zaledwie 2 dni... buu... Sri Lankę należy zwiedzić aby poznać jej prawdziwy charakter. Brudno, tłoczno a zarazem malowniczo zielono. Wszyscy mieszkańcy uśmiechnięci, pomocni i chętni do pokazania nawet najmniejszych zakamarków wyspy. Oczywiście odbywa się to za drobną materialną pomocą. Ze względu na dużą biedę Lankijczycy zrobią wszystko byle by zarobić (nawet sprzedadzą zerwany w hotelowym ogrodzie aloes :P). Mimo to są bardzo sympatyczni. Oprócz pięknych krajobrazów oraz świątyń należy pamiętać o pięknych plażach, które naprawdę zapierają dech w piersi, zwłaszcza podczas zachodu słońca! Pyszne jedzenie, upał oraz mało polskich turystów... czego chcieć więcej?
Kiedyś na pewno tam powrócę. Też na kilka dni. A stamtąd... Malediwy... zaledwie godzina lotu z Colombo!!!
Kiedyś na pewno tam powrócę. Też na kilka dni. A stamtąd... Malediwy... zaledwie godzina lotu z Colombo!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz