a jednak!!! Remont się kończy i niby wszystko powinno wracać do normy. Nic bardziej mylnego!!! Siedzę bezsilny. Bliski podjęcia dalekich decyzji. Po co się starac, męczyć skoro wszystko na marne. Wszystko moja wina!!! Bo jak by inaczej. To jest zawsze moja, wina. Mogę mówic, tłumaczyć a i tak na koniec dnia okazuje się, ze kłótnia była przeze mnie, niedomówienia przeze mnie, milczenie przeze mnie!!!
Dziś usłyszałem, że to "ostatni taki weekend, kolejnego takiego nie wytrzymam". A niby ja, to co?? moje uczucia się nie liczą? Nie mówię, ze jestem bez winy...
Ja tez mam dość chwilami, niestety coraz częściej mam chęć to wszystko pieprznąć; uwolnić się z ciągłego poczucia winy, z tej beznadziejnej bezsilności....
sobota, 18 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz